Aleksander Janta-Połczyński
Rysunek. Aleksander Janta w latach młodości.
Aleksander Janta-Połczyński – poeta, prozaik, eseista, reporter, podróżnik, tłumacz. Dla znajomych i przyjaciół po prostu Olo lub Janta. Urodził się 11 grudnia 1908 roku w Poznaniu, ale wychowany przez wiek XIX , który ukształtował jego rodzinę. Był synem Heleny z Juraszów, wywodzącej się ze słynnej rodziny lekarzy oraz Stanisława Janty-Połczyńskiego. Jak sam mówił talent i zamiłowania literackie odziedziczył raczej po rodzinie matki. Już od najmłodszych lat przejawiał zróżnicowane zainteresowania. Z jednej strony poezja, chęć wyrwania się ze swojego otoczenia, ucieczka w świat, z drugiej zaś nie wyobrażał sobie życia bez rodzinnej Małej Komorzy, od wieków należącej do Janta-Połczyńskich. Dzieciństwo upłynęło mu właśnie w tej okolicy Borów Tucholskich. Tutaj przyjeżdżał na spotkania z rodziną, poznawał życie miejscowych chłopów, służby folwarcznej i domowej. W Małej Komorzy Aleksander spędził wraz z rodzicami pierwszy rok I wojny światowej. Karierę rozpoczął w wieku 16 lat, kiedy to dzięki staraniom jego wuja Władysława Janty-Połczyńskiego opublikowano w czasopismach „Przegląd Myśliwski” i „Łowiectwo Polskie” pierwszy artykuł Janty „Dropie w Wielkopolsce”. Narodziła się wówczas między nimi wielka przyjaźń, która trwała do ostatnich lat życia Władysława, o czym świadczą do dziś zachowane listy. Aleksander pisał w jednym z nich z Japonii „(…) Wobec zbliżającego się dnia imienin Drogiego Stryja pragnę złożyć tą drogą najlepsze życzenia, te same, jakie zawsze z mej strony wszystkim poczynaniom i sprawom Stryja towarzyszyły, i pragnę dać wyraz niezmiennym uczuciom, jakie do Stryja Drogiego żywię!”. W czasach gimnazjalnych jeszcze większe zainteresowanie i podziw dla ludzi kultury obudził pobyt Władysława Reymonta w klinice jego ojca. W tym okresie dotychczasowych bohaterów młodzieńczej wyobraźni Aleksandra zastąpił bez reszty Reymont. Zrodził się z tego rozeznania jeszcze bardziej kuszący zamiar zostania pisarzem. Tak pisał w swojej autobiografii „Duch Niespokojny” : „ Zacząłem przypatrywać się sobie uważniej pod tym kątem, zacząłem próbować przekształcania własnych moich prób pisarskich, traktowanych jako rozrywka albo zabijanie czasu w narzędzie mające mi otworzyć drogę do tak bardzo obiecującego zawodu”1. Reymont na pożegnanie ofiarował mu zbiór swoich nowel wraz z dedykacją. Krótko po tym wydarzeniu Józef Znaniecki, żonaty z kuzynką Aleksandra, widząc nędzę w jakiej żyje Stanisław Przybyszewski, zaprosił go wraz z żoną do swojego majątku w Jarontach pod Inowrocławiem. Wiedząc o zacięciach poetyckich Janty-Połczyńskiego, zaproponowano mu także pobyt we wsi Znanieckich. Tam Janta zaznajomił się z Przybyszewskim, uznawanym przez rówieśników za ostatniego przedstawiciela Młodej Polski. Pewnego dnia, krótko przed swoim wyjazdem młodzieniec przyniósł poecie własny egzemplarz „Moich współczesnych”, na których twórca zapisał ostatnie słowa w swoim życiu. Miały być one drogowskazem, bowiem Przybyszewski napisał: „ Aleksandrowi Jancie-Połczyńskiemu z życzeniami bogatej przyszłości – Stanisław Przybyszewski”. Słowa te stały się testamentem. Twórca zmarł dzień lub dwa później, nie biorąc więcej do ręki pióra.
Po ukończeniu gimnazjum Bergera zapisał się na Uniwersytet Poznański na filologię polską. Marzeniem jego ojca było, aby został prawnikiem. Mówił ojcu: Mój dyplom to będzie moje nazwisko, a to zdobędę piórem. Wkrótce przerwał studia, a po odbyciu służby wojskowej wrócił na Uniwersytet, ale w tym razem na ekonomię, którą również przerwał, by redagować wraz z Józefem Kisielewskim dwutygodnik „Życie Literackie”. Jedne ze swoich pierwszych wierszy wygłosił w radiu poznańskim, 24 lutego 1928 roku, a były nimi utwory „Tęsknota” i „ Autobiografia”. W 1929 roku wyjechał na studia do Paryża wbrew woli ojca. Rok później jako jeden z pierwszych polskich dziennikarzy wpuszczony został z oficjalną wizytą do Związku Radzieckiego. Reportaże z tych podróży opublikował m.in. w „Kurierze Warszawskim”. Ciekaw był budowy Magnitogorska, sztandarowej budowy sowieckiego imperium. Szarość i smutek życia ludzi spędzonych do budowy giganta. Głód, prymityw i wszechobecni szpicle. Smutek ten towarzyszył mu przez całą tą podróż. Tak wspominał: „ Nędza wszędzie bezmierna. Starsi żyją rezygnacją, młodzi nadzieją”. W 1931 roku po raz pierwszy wyjechał na krótko do Stanów Zjednoczonych, kiedy to przekonał kierownictwo linii morskiej Gdynia-Ameryka, że za podróż odpłaci się artykułami reklamującymi tę linię. W 1935 roku został zaproszony do Niemiec, aby opisać ich odrodzenie pod rządami Hitlera. Kategorycznie odmówił.
W
1936 roku drugi raz odwiedził Amerykę, czego efektem było
wydanie w tym samym roku w Warszawie książek „Odkrycie
Ameryki” i bodaj pierwszej w Polsce opisującej Hollwyood –
„Stolica srebrnej magji”. Jantę równie silnie
pociągał daleki świat, co znane osoby. Do wybuchu II
wojny światowej zdążył dwukrotnie okrążyć
ziemię i przeprowadzić liczne wywiady m.in. z : F.D.
Rooseveltem, Charlie Chaplinem, Ghandim, cesarzem Abisynii Haile
Sellasje, Josephem Goebbelsem, ostatnim cesarzem Chin Pu-Ji, Ignacym
Paderewskim, czy Władysławem Sikorskim. Tak pisał nt.
swoich wywiadów: „
Ważny jest tylko człowiek, źródło rytmu,
rozmachu, zagmatwania, osiągnięć i konfliktów.
U samego dna odczuć, już się zarysowuje wniosek: nic
mi po najpiękniejszym mieście, po krajobrazach lub
architekturach, tak długo, póki nie poznam związanego
z ich treścią człowieka”.2
Teraz
gdziekolwiek był, gazety prosiły go o korespondencję.
Nazwisko Janty oznaczało wysoki poziom dziennikarski, wieści
ze stron, gdzie Polscy dziennikarze nie docierali. Gdy wybuchła
II wojna światowa, Aleksander przebywał w Paryżu.
Zgłosił swoją chęć przystąpienia do
tworzącego się Wojska Polskiego pod dowództwem gen.
Sikorskiego i został korespondentem wojennym w stopniu
porucznika. Po kapitulacji Francji w okresie walk w Wogezach, w 1940
roku, dostał się do niewoli niemieckiej, gdzie za namową
przyjaciół zmienił na czas pobytu w obozie swoje
dane personalne. Odtąd nazywał się Rene Monsort, a
całą tę historię opisał w jednej z
najbardziej znanych swych autobiografii „Kłamałem aby
żyć”.
W 1944 roku wyjechał do USA. W Nowym Jorku tego roku występował jako zastępca attache wojskowego przy Ambasadzie RP w Waszyngtonie, niezwykle godnie reprezentując ten urząd. Po zakończeniu wojny zaczął pisać się Aleksander Janta, porzucając drugi człon nazwiska. Początkowo utrzymywał się ze sporadycznego publikowania w prasie amerykańskiej. W 1948 roku odwiedził na 3 miesiące Polskę, jak sam mówił po to, aby napisać najważniejszy i ostatni reportaż w swoi życiu. Opublikował po powrocie książkę pt. „Wracam z Polski”, wydaną przez paryską „Kulturę”.
Rysunek. Aleksander w mundurze Armii Polskiej
Janta
chcąc ukazać w niej obiektywny obraz powojennej Polski i
zmiany w niej następujące, został wyklęty przez
polonię amerykańską, co jak się wydaje z
perspektywy czasu już na zawsze odbiło się na jego
karierze. Spotkała go nagonka oraz bojkot towarzyski. Kontakty
zerwali z nim Jan Lechoń, czy Kazimierz Wierzyński. Czesław
Miłosz pisał do Janty „
Drogi Janto: Przeczytałem Twoją książkę
jednym tchem […] jest fascynująca. Dlaczego? Po pierwsze
sam temat. W zestawieniu słoń (świat) i Polska, ciągle
jednak Polska najbardziej nas interesuje. Po drugie – kąt
patrzenia, a więc i Polaka, i dziennikarza zagranicznego w
jednej osobie, stwarza tę propozycję szczególnie
ponętną dla czytelnika. Wreszcie zalety stylu, który
jest prosty i zwięzły. […] Próba wgryzienia
się w skomplikowaną i zagęszczoną aktualność
stwarza opór, który dobrze wpływa na styl.
Ponieważ aktualność w Polsce jest szczególnie
zagęszczona – stąd wniosek, że Polska jest
jednym z najbardziej podniecających tematów na świecie,
pod warunkiem, że pisze się swobodnie, co dla pisarzy w
kraju jest możliwe tylko jako wyczyn równający się
pod względem technicznym skokowi z trapezu z wysokości 500
m. […] Ta książka jest ważnym wydarzeniem […]
i pozostanie jako cenne świadectwo. Waga jej polega na tym, że
jest to lektura dla 99% Polaków w kraju i dla części
emigracji. […]Może ta Książka przychodzi za
późno, gdy chodzi o emigrację. Zresztą
emigracji, czy też Polonii amerykańskiej nie zmieni[…]”.3
Spowodowało to także rozluźnienie lub całkowite
zerwanie kontaktów z czasopismami emigracyjnymi. W tym czasie
Aleksander znalazł wsparcie w osobach takich, jak: Maria
Dąbrowska, Jarosław Iwaszkiewicz i Julian Tuwim. Z trudnego
położenia Aleksandra uratował kongresman Edmund Radwon
z Buffalo, proponując mu pracę w Rysunek.
Aleksander i Walentyna ze Stockerów, 1959 rok.
polonijnej rozgłośni.
W 1949 roku poślubił w Warsaw leżącej niedaleko Buffalo Walentynę Stocker – poznaną w 1943 roku, byłą sekretarkę Władysława Sikorskiego. W 1950 roku wydał tomik wierszy „Młyn w Nadolniku”, zawierający cykle wierszy „Pejzaże pomorskie” z 1946 roku, w którym to wyraża tęsknotę za rodzinnym utraconym krajem, ale i romantyczne przekonanie, że utracić można jedynie obszar geograficzny nie zaś duchowy. W 1951 roku otrzymał obywatelstwo amerykańskie. Pracował w Fundacji Kościuszkowskiej i Fundacji Paderewskiego. W 1959 roku Jantowie kupili dom w Elmhurst, który stał się centrum spotkań, wymiany myśli i wyrażeń wielu polskich twórców, czy naukowców. Aleksander otwarcie sprzeciwiał się zerwaniom kontaktu z powojenną Polską. Wyrazem tego były gościny w swym domu m.in. Zbigniewa Herberta, Antoniego Słomińskiego. Z przekąsem mówiono o nim „ dziedzic z Elmhurst.
Na początku lat sześćdziesiątych Państwo Jantowie objawili swoją kolejną pasję, otwierając antykwariat, który wzbogacał amerykańskie Uniwersytety. W jego kolekcji znalazły się m.in. listy Mickiewicza, czy rysunki Conrada, a także stare polskie mapy uznane za zaginione. Brał czynny udział w sprowadzaniu do ojczyzny skarbów wawelskich, najpierw tworząc komitet na rzecz ich powrotu, później zostając sekretarzem utworzonego w 1955 roku Funduszu Skarbów Wawelskich. Był członkiem zarządu Polskiego Instytutu Naukowego oraz organizacji kombatanckich, jak SPK i SWAP. Mimo trudnej sytuacji w kraju ogarniętego komunizmem, odwiedził go jeszcze kilkakrotnie wbrew zadowoleniu emigracji. Za każdym razem pomagał placówkom kulturalnym w Polsce i odwiedzał popadający w ruinę rodzinny pałac w Małej Komorzy, którym łączyło go tyle wspomnień. Odziedziczył go wraz z bratem Tomaszem na podstawie testamentu ojca. Do końca życia snuł plany utworzenia w nim domu pracy twórczej Związku Literatów Polskich.
W latach 1955-1974 opublikował 24 książki i tomy artykułów. Często spotykał się z rodziną, dla której zawsze znajdywał czas, a przeszkody i odległość nie były mu trudne, kiedy dowiadywał się o pobycie bliskiej osoby na kontynencie amerykańskim. Jak napisał o nim Franciszek Palowski: „ Żadna etykieta nie pasuje do Janty. Poeta, prozaik, dramatopisarz, eseista, reporter, podróżnik, wybitny działacz na polu kulturalnym i naukowym. Ale także znawca i kolekcjoner polskiej sztuki, starych książek, starodruków i autografów, antykwariusz, wytrawny tropiciel śladów polskich w Ameryce. Wystarczyłoby tych zainteresowań, by obdzielić kilka życiorysów”. 4Rysunek. Aleksander ze swym ukochanym jamnikiem w latach 70. XX wieku.
W latach 70 wykryto u niego chorobę nowotworową. Często wówczas przebywał w Europie u brata Tomasza w Belgii, co pozwoliło spotykać się z rodziną. Na 3 miesiące przed śmiercią w liście z 20 maja 1974 roku pisał do swej kuzynki Barbary Pióro: „[…] Próbuję przewidzieć, a nawet snuję plany przyjazdu do Polski we wrześniu bez względu na stan mój, bo zależy mi aby zobaczyć co zrobiono w Komorzy i czy dopilnowano warunków abym, jak obiecałem mógł przekazać część zbiorów […]”. Niestety nie doczekał wyjazdu. Karierę twórcy przerwała jego śmierć 19 sierpnia 1974 roku w Southampton. Rok później urna z prochami „syna ziemi niezapomnianej” została złożona w katakumbach na warszawskich Powązkach. Tablica grobowa została opatrzona mottem norwidowskim, który sam sobie wybrał:
„ Z rzeczy tego świata ostaną się,
Dwie tylko poezja i dobroć i więcej nic”.
Jak powiedział żonie przed śmiercią „ gdybym nie mógł pisać, nie byłoby dla mnie życia”. Na dorobek Aleksandra Janty składa się: 23 tomy poezji, 10 tomów reportaży, 3 powieści, 2 dramaty, 7 tomów esejów, w sumie 63 książki i 1,5 tysiąca artykułów. Archiwum Janty zostało przekazane przez żonę do Biblioteki Narodowej w Warszawie. Opracowanie archiwum poety zajęło aż 15 lat.
Rysunek. Epitafium Aleksandra Janty W katakumbach na warszawskich Powązkach.
W Polsce dorobek Janty jest niestety słabo znany. W 2006 roku ukazał się film dokumentalny pt.: „Życie jak przygoda”, natomiast w Lakewood w stanie New Jersey działa od 1995 roku Polska Szkoła Dokształcająca im. Aleksandra Janty-Połczyńskiego. W Tucholi istnieje ulica nazwana jego imieniem. W 2009 roku Biblioteka Narodowa wydała jego korespondencję z Jerzym Giedroyciem. We wrześniu 2014 roku ukazała się biografia Janty „Życie na świat otwarte. Aleksander Janta-Połczyński”, autorstwa Michała Folegi. W czerwcu 2015 roku Miejska Biblioteka Publiczna w Tucholi przyjęła imię Aleksandra Janty. Chce się życzyć aby dalsze takie działania doprowadziły do obalenia zasłony milczenia wokół Aleksandra.
Jego ukochana Mała Komorza trafiła pod koniec lat ’90 w ręce jego brata Tomasza, jednak do dziś nie spełniono woli Aleksandra o utworzeniu tam warsztatu literatów. Młyn w Nadolniku, który z utęsknieniem opisywał Janta nadal stoi, choć nie przywita nas już czarodziej młynarz, ani w workach nie piętrzy się mąka. Zobaczymy za to młyn porośnięty tatarakiem, wciśnięty w krajobraz lasu i nowoczesnej zabudowy.
1 A, Janta, Duch niespokojny, Poznań 1998.
2 Tamże.
3 B.Dorosz, Z listów do Janty o książce „Wracam z Polski”, dodatek kulturalny Nowego Dziennika, 12.12.2008.
4 F.Palowski, Aleksander Janta-Połczyński; ballada o wiecznym szukaniu, Warszawa-Kraków, 1990.